Fotografia analogowa i pękające klisze
Dawniej, kiedy aparaty były jeszcze na klisze najczęściej przytrafiającą się przygodą dla fotografa wykonującego reportaż było pęknięcie kliszy lub jej zakończenie w nie właściwym momencie. Za każdym razem kiedy nagle fotograf zaczynał się miotać, sięgać po coś szybko do torby, rozbrajać aparat, od razu na twarzach gości zgromadzonych w ławkach świątyni pojawiały się uśmiechy, od razu wszyscy domyślali się, co jest grane. Pół biedy, jeśli zerwanie filmu zdarzyło się podczas kazania, gorzej było jeśli w trakcie skłania przysięgi małżeńskiej, bo wtedy nie ma zbyt dużo czasu na takie zabiegi. Zdarzało się, że ksiądz udzielający ślubu zorientował się, co nastąpiło i wstrzymywał na chwilę całą ceremonię, by fotograf mógł uporać się z problemem. Jeśli klisza fotograficzna się skończyła, pół biedy, gorzej jeśli była zerwana, ponieważ wówczas fotograf musiał albo sięgnąć po zastępczy aparat (o ile go posiadał), albo wyciągnąć zerwaną kliszę i zwykle tracąc zrobione już zdjęcia ślubne.fotografia ślubna
Fotograf lubi deptać suknię ślubną
Kilka razy widziałem osobiście, ale też słyszałem od innych osób o tym, że fotograf na ślubie zdeptał suknię panny młodej. Jest to dość nagminne. Fotografia ślubna jest dziedziną wymagającą ogromnego skupienia, fotografujący musi stale kontrolować parametry, często poruszając się z miejsca na miejsce w międzyczasie wymieni obiektyw albo zmienia jakieś ustawienia ekspozycji, często też podchodzi patrząc w wizjer i zdarza mu się nie zwracać uwagi,co ma pod nogami. Nadepnięcie sukni lub długiego welonu właśnie wtedy najczęściej się zdarza. Z tego samego powodu, czyli zbytniego skupienia fotografa, dochodzi do potrącenia przez niego różnych przedmiotów stojących w kościele jak kwiaty czy elementy dekoracji ślubnych. Jeśli to jest tylko potrącenie i tylko fotograf to zauważy, nic złego się nie dzieje, jednak kiedy coś się z hukiem przewróci, wszystkie oczy są zwrócone na niego, a najbardziej przenikliwe spojrzenie zawsze pośle ksiądz.
Nie wyłączona komórka
Jest takie powiedzenie, że jeśli jest jakaś mała szansa, ze coś pójdzie nie tak – na pewno tak będzie. Oczywiście sprawdza się ono z powodzeniem w dziedzinie, jaką jest fotografia ślubna. Zdarza się, że fotograf nie wyłączy komórki zanim wejdzie do kościoła fotografować ceremonię. Telefon dobrze jest mieć włączony do ostatniej chwili, bo często zachodzi potrzeba jego wykorzystania. Problem w tym, że łatwo o nim zapomnieć wchodząc już do świątyni. Proszę sobie wyobrazić jaka nastąpiła konsternacja, jak na jednym ślubie telefon fotografa rozbrzmiał akurat w momencie przysięgi.