Tag

piszę bo lubię

Inspiracje

Opowieści w drodze. Dziewczyna

Pan w kapeluszu przysnął na swoim posłaniu. Rudy kot siedział na jego brzuchu i mruczał. Obaj wyglądali na bardzo zrelaksowanych, jakby zastygli w bezruchu wiecznego trwania albo wiecznego czuwania.

Anglik przechadzał się samotnie po chatce. Na stole dostrzegł umieszczone w niewielkim wazoniku margaretki. Większość przedmiotów była z kolei przykryta warstwą kurzu, choć dostrzegł ją dopiero teraz. Wcześniej cały dom wydał mu się schludny i zadbany. Okna przysłaniały stare koronkowe firanki, zza których można było dostrzec wiejski krajobraz rozcięty przez wijącą się jak nitka drogę.

Czytaj dalej…

Inspiracje

Opowieści w drodze. Kot Bogdan.

Ina odsłoniła pożółkłą firankę i obserwowała przechodniów krążących wokół małego jeziorka w parku. Po prawej stronie była dzwonnica kościelna, która wybijała właśnie godzinę 15.

– Niezły widok tu ma!

Adam zaaferowany mówił:

– Tylko niczego nie dotykaj! Jak staruszek się obudzi, to na pewno się zorientuje!

– Chce ci się tak nim zajmować? – zapytała.

Czytaj dalej…

Podróżowanie głębokie

Budowanie porannych bloków. Wnętrze

Z tego tekstu dowiesz się, jak zbudować poranny blok rozwijający Twoje wnętrze, medytując i pisząc, czyli jak o poranku zadbać o zdrowie ducha w świecie, w którym ciągle coś nas rozprasza. Polecam zapoznanie się z zasadą M-I-R, by wybrać najlepszą dla Ciebie technikę.

Harmonijny rozwój zarówno materialnej, jak i niematerialnej strony naszej rzeczywistości jest niezbędny do rozwoju „człowieka całkowitego”. Istota ludzka z jakiegoś powodu, wbrew rozumowi i wbrew okrucieństwom tego świata ciągle od nowa stara się poszukiwać głębszego wymiaru istnienia. Peter L. Berger twierdzi, że ludzie wykazują potrzebę nadawania własnej egzystencji jakiegoś ostatecznego sensu nie pomimo a zwłaszcza w obliczu zła, cierpienia i śmierci[1].

Czytaj dalej…

Inspiracje

Księga osobliwego rodzaju ludzkiego pisana w trzeciej osobie

Pan w kapeluszu usiadł w fotelu i wyjął z kieszeni wymiętoloną karteczkę, którą przekazał mu kot, po czym zaczął czytać na głos:

…To było tak.

Siedziała na parapecie okna i obserwowała jaskółki latające w promieniach Słońca.

– Są takie wolne, niezależne, radosne – myślała.

I tak upłynął wieczór i poranek. Dzień pierwszy.

Miała piętnaście lat i głowę pełną pomysłów, marzyła, jak fascynujące może być życie.

Czytaj dalej…

Inspiracje

Opowieści w drodze. Niepokój. Rozdział IV.

„Wszyscy są sobie równi” – głosił napis na karykaturalnym obrazku przyklejonym do pokoju pielęgniarek. Przedstawiał on różne typy ludzi: grubych, chudych, wysokich, niskich, leżących jeden obok drugiego pod kołdrą.

Jedni umierają, zaraz gdy się urodzą a inni dożywają późnej starości. Jedni radzą sobie świetnie obdarowani zdrowiem i talentami, inni ledwie wiążą koniec z końcem. Tak wygląda sprawiedliwość widziana przez drzwi do szpitalnej sali. Równi jesteśmy dopiero na łożu śmierci – Ina komentowała w myślach obrazek.

Czytaj dalej…

Inspiracje

Opowieści w drodze. Balon. Rozdział III.

W przestrzeni słychać było dźwięki maleńkich dzwoneczków.

– No to jesteśmy – wyszeptał Pan w kapeluszu, nie wiadomo dlaczego, używając liczby mnogiej. Trzymał w ręku jedynie bukiecik margaretek. Wspiął się po kilku niewielkich stopniach do domu. Na progu przywitał go rudy kot, ocierający się o nogę. Mężczyzna schylił się, by go pogłaskać i wtedy właśnie zauważył, że trzyma w pyszczku karteczkę. Odebrał przesyłkę, schował do kieszeni i podziękował serdecznie stworzeniu.

Czytaj dalej…

Inspiracje

Opowieści w drodze. Pan w kapeluszu. Rozdział II.

Druga część z cyklu „Opowieści w drodze”. By zapoznać się z pierwszą, kliknij tutaj. Co tydzień nowy rozdział.

Jasnowłosa stanęła w drzwiach pociągu i zakręciło jej się w głowie. Słychać było wycie syren, krzyki i jęki poszkodowanych pasażerów. Służby ratownicze były już na miejscu. Przejęły mężczyznę, którego dotaszczyła do drzwi. Miał ranę na głowie, ale był przytomny. Widziała przerażenie w jego oczach, które jednak zamiast wcześniejszej urazy wypełniała już wdzięczność.  Usiadła na schodkach wagonu. Podszedł do niej młody ratownik, podał jej rękę, by bezpiecznie zeszła na ziemię. Wymienili się porozumiewawczymi uśmiechami. Ten dwudziestoparoletni brunet wydał jej się dziwnie znajomy. 

Gdy stanęła na ziemię, widok, który roztaczał się przed jej oczami był porażająco piękny. Przestraszyła się tego odczucia. Piękno nie pasowało do rozgrywającego się za plecami dramatu. Czerwone słońce chyliło się ku zachodowi i muskało złocieniami łany zbóż, żółty rzepak i twarz dziewczyny. Aż strach było się odwracać. Z tyłu leżał przewrócony pojazd, który rozciął tę sielankową przestrzeń na pół, pozostawiając bolesną ranę w przestrzeni i w ludziach.

Czytaj dalej…