Od jakiegoś czasu moją uwagę przykuwa w mieszkaniu obraz, który namalowałam dokładnie rok temu. Był pięknym, pełnym światłocieni i złoceń tłem, chaosem, z którego jeszcze nic się samoistnie nie wyłaniało, gdy nagle pojawił się na nim ptak…Wdarł się tam jakby przemocą. Niespodziewanie.
To elektryzujące zdjęcie wykonała Ewa Lena Brzozowska – dziękuję!
Tekst jest o zrozumieniu, które właśnie do mnie przyszło, tego drażniącego uczucia, jakie wywołuje we mnie ów mały szczegół na środku płótna. Jak łatwo wpaść w pułapkę nazywania, nadawania znaczeń, również poprzez graficzne symbole, za którymi nie idzie tożsama z nimi treść. Innymi słowy, kiedy znak jest daleki od desygnatu lub nawet się jemu przeciwstawia…
Czuję, że obraz powstał po to, by mi to zrozumienie dać, za co jestem mu ogromnie wdzięczna! Choć nigdy tego nie robiłam, może to znak, by wypuścić go dalej, by choć tak dać mu odrobinę wolności?
Paradoks
Ptak wtłoczony w ramy obrazu to antyteza wolności.
Warszawa, 2.02.2022 r.
Obraz to jego więzienie.
Kwadratowa klatka, z której już nigdy nie wyleci.
To ja zamknięta w symbolu, zdefiniowana, nazwana, wiadoma.
To ja w ramie wyznaczonej przez objęcia matki.
Ja w świecie słów o miłości bez serca i serca bez Boga.

Zobacz wiersze zrodzone z ciszy:
A także:
wiersz „Postanowiłam dziś kochać siebie”
baśń dla dorosłych „Pieśń o głosie kobiety”
Brak komentarzy