Inspiracje Podróżowanie głębokie

Na dnie oceanu

Tekst z serii „poranne natchnienia”. Narodził się w formie obrazu, który następnie został wytańczony podczas porannej medytacji ruchowej, by ostatecznie przyjąć formę słów, które właśnie czytasz;)

Ostatnio nie opuszcza mnie wrażenie, że jestem w stanie pośrednim. Na takim etapie podróży, kiedy przechodzi się przez ciemny tunel ze świadomością, że jest on częścią pępowiny prowadzącej do brzucha Wielkiej Matki.

Schodzę coraz głębiej i głębiej…

Aż w końcu orientuję się, że jestem na dnie oceanu, gdzie nie dociera już światło z góry, gdzie czuć ciśnienie przebytej drogi i ten dziwny stan nieważkości budzący strach i lekkość jednocześnie.

Próg wyboru tak wielu opcji. Pełnia możliwości.

Przyglądam się temu miejscu, które mówi teraz do mnie tak: „Nie jestem wszystkim i jestem wystarczającą ilością rzeczy”.

Można stąd bezpiecznie powrócić znanym już szlakiem na powierzchnię.

Szybko i sprawnie, korzystając ze sprzyjających prądów i utartych schematów.

Skoro jednak nauczyłam się już wstrzymywać oddech i żyć

Wytrzymuję napięcie związane z oczekiwaniem na pojawienie się jakiejś formy

Słyszę bijące serce, ogrzewam się jego ciepłem i zasilam słonymi łzami stanowiącymi jedno ze słoną wodą oceanu

Może jednak powinnam tu jeszcze chwilę zostać…

Być w czuwaniu

Być w odczuwaniu

Może Ci się spodobać

Brak komentarzy

Leave a Reply