Niniejszy tekst otwiera serię wpisów na temat Azorów opisywanych z myślą o osobach, które zastanawiają się, czy wybrać Archipelag Wysp Szczęśliwych na swoją podróż poślubną lub po prostu wyjechać w dzikie i mało znane, ale wciąż europejskie strony z drugą połówką. W tym tekście piszę o tym, co dla mnie było najważniejsze, czyli o naturze i człowieku.
Podróżowanie uczy skromności. Widzisz, jak niewiele miejsca zajmujesz w świecie.
Gustaw Flaubert
Na Azorach spędziłam wraz z mężem najpiękniejszy miesiąc, bo w końcu miesiąc miodowy, jaki można było sobie wymarzyć! We wrześniu bardziej egzotyczne kierunki musieliśmy odrzucić ze względu na wariacje pogodowe, monsuny, tajfuny itd. Z innych kierunków zrezygnowaliśmy ze względu na zbyt dużą ilość “cudów świata”, jakie koniecznie “trzeba” by tam zobaczyć. Nie chcieliśmy zajmować się w tym szczególnym czasie zabytkami, lecz większą część uwagi pragnęliśmy skupić na sobie. Ponadto życzyliśmy sobie, żeby podróż poślubną odbyć po kraju stosunkowo bezpiecznym, by pozbyć się niepotrzebnego stresu związanego z unikaniem zatłoczonych miejsc, ciasnych uliczek, gdzie czają się kieszonkowcy czy działają mafiozi. Takie “atrakcje” nie były nam w ogóle potrzebne;) To tylko kilka praktycznych powodów, dla których wybraliśmy Azory. Teraz opowiem o tych głębszych i zdecydowanie ważniejszych.
Natura na Azorach jest oszałamiająco piękna…
Na „najpopularniejszych na Azorach szlakach”, jak ujmowały to nasze przewodniki, nie było żywej duszy! Dla osób, które dopiero co ślubowały sobie miłość, to znakomita okazja, by poza obcowaniem z naturą, obcować ze sobą nawzajem. Wspólna wędrówka staje się wtedy rodzajem medytacji, stanem, w którym dochodzi do jakiegoś czasoprzestrzennego zjednoczenia dwóch osób. Nie trzeba nawet trzymać się za ręce, można być nawet pięć metrów od siebie, ale i tak ma się świadomość, że, będąc na dachu świata, jest się tam z osobą, która jest całym światem.

…i ma się przywilej obcowania z nią w samotności rozumianej jako dwa.
Azory są miejscem, gdzie niewiarygodnie często spotyka się widoki panoramiczne. Wiecie, co to oznacza? Stoicie na ścieżce i gdzie nie spojrzycie, jest pięknie, możecie obracać się dookoła, niczym w okularach VR i ogarniacie wzrokiem cały ten świat, który jest rzeczywiście, realnie wokół was, a wy w jego centrum! Mam wrażenie, że dochodzi wtedy do krystalizacji miłości. Wracamy do jakiegoś mitu prapoczątku, do czasów, kiedy Adam i Ewa byli w raju i cieszyli się swoim błogosławionym stanem, nie znając jeszcze grzechu pierworodnego. To bardzo oczyszczające doświadczenie. Natura i dwoje ludzi tworzą jedność. Widząc, jak mało miejsca zajmujemy w świecie, jesteśmy na Azorach bliżsi zrozumienia, że to my jesteśmy dla siebie całym światem. To dobra lekcja na początku wspólnej podróży głębokiej.

Przemili ludzie…
Azorczycy są cudowni! Nie mają w sobie nic z cech, które wcześniej kojarzyły mi się z wyspiarzami: zamknięci, niedostępni, leniwi, prowadzący hulaszcze życie, niepunktualni i mający wiecznie na wszystko czas. Nic podobnego! A właściwie to wszystko odwrotnie.

No po prostu było bardzo miło! Mieszkańcy wysp, bez względu na wszystko, po prostu dbają o turystów. Kiedy szukaliśmy drogi, bo oboje albo traciliśmy zasięg, albo rozładowały nam się telefony, nasze miny były lepszym komunikatem niż misterni układane po portugalsku zdanie: Przepraszam, gdzie jest…? Pewien pan przez jakiś czas obserwował nas z okna, po czym widząc naszą bezradność w poszukiwaniu celu, po prostu wyszedł z domu, zapytał, czego szukamy, dał nam mapę, wytłumaczył, jak znaleźć drogę, a na koniec wręczył jeszcze mini-przewodnik po wyspie Flores, życząc dobrego wyjazdu. Zatem miesiąc miodowy na Azorach to również obcowanie z przemiłymi ludźmi, których spotyka się tam na każdym kroku.

Mieszkańcy Azorów to otwarci, pomocni, pracowici, punktualni i bardzo empatyczni ludzie. Większość noclegów zamawialiśmy przez portale typu Airbnb, Booking.com, ale też przez portugalskie strony oferujące noclegi w gospodarstwach agroturystycznych lub wiejskich osadach zaadaptowanych na domki dla turystów, na przykład: https://casasacorianas.blogspot.com/ (trzeba dokonywać rezerwacji z dużym wyprzedzeniem, bo czas oczekiwania na odpowiedzi bywa długi). Większość gospodarzy wiedziała, że na Azorach spędzamy nasz miesiąc miodowy. Były więc życzenia, gratulacje, drobne prezenty – świeżo zerwane z ogródka owoce, większe prezenty jak na przykład butelka szampana, czekoladki z napisem: „kisses”, płonące świece, kosz ze śniadaniem…
…i dobre wino!

Podsumowując
Wyspy Szczęśliwe uczą pokory, szacunku do natury również dlatego, że niektóre z nich, np. Flores, w całości zostały wpisane na listę rezerwatów biosfery UNESCO! Wspaniale jest przebywać podczas miesiąca miodowego w tak nieskażonym środowisku, pić krystalicznie czystą wodę z licznych ujęć znajdujących się przy szlakach i kąpać się w monumentalnych wodospadach. Gdy we dwójkę spaceruje się po górskich bezdrożach, łąkach i klifach (jednych z najwyższych w Europie!) Azorów, można odczuć, że w istocie jesteśmy tylko małymi punkcikami na mapie świata, ale jednocześnie jesteśmy dla siebie wszystkim. Intuicja Flauberta jest więc doświadczana w praktyce.
2 komentarze
Myślę, że jest to miejsce, które doceni każdy, kto uwielbia spokój, ciszę i bajeczne krajobrazy. Podróż poślubna w takim miejscu to świetny wybór, można naprawdę wypocząć, spędzając wspólnie czas i dobrze się bawiąc.
Dziękuję za komentarz! To prawda, miejsce szczególne dla par i wszystkich Podróżników Głębokich 🙂 Pozdrawiam serdecznie!